Fundusz Ratunkowy
Teraz, w tym momencie, ponad 1,17 miliona Polaków żyje z chorobą nowotworową, w tym nasi Podopieczni, którzy codziennie muszą walczyć o swoje życie i zdrowie.
Lista podopiecznych fundacji
Teraz, w tym momencie, ponad 1,17 miliona Polaków żyje z chorobą nowotworową, w tym nasi Podopieczni, którzy codziennie muszą walczyć o swoje życie i zdrowie.
Nazywam się Łukasz, mam 42 lata. Jestem szczęśliwym mężem i ojcem dwójki wspaniałych dzieci – Ali i Bartka. Pracuję w zawodzie, który lubię i spełniam się w życiu rodzinnym. Niestety, moje życie drastycznie zmieniło się pod koniec czerwca 2024 roku, kiedy zdiagnozowano u mnie złośliwego glejaka IV stopnia.
Nasza ukochana córka otrzymała diagnozę mięsaka kościopochodnego o wysokim stopniu złośliwości. Nasz świat załamał się. Głęboko wierzymy, że wspólnymi siłami pokonamy chorobę i na twarzy Julii znów pojawi się uśmiech.
Na pierwsze dawki leku wydałam ponad 30 000 zł, ponieważ początkowo lek ten był nierefundowany. Na szczęście od lipca Keytruda jest na liście leków refundowanych. Wierzę, że dzięki temu mam szansę na nowe, spokojne życie.
Leczenie oraz rehabilitacja oznaczają ogromne koszty – na chwilę obecną suma wynosi ok. 300 000 zł.
Dzięki Waszemu wsparciu, Piotrek i jego rodzina są przygotowani na podanie nierefundowanego leku i mogą korzystać z rehabilitacji. Dziękujemy!
Chcę walczyć o siebie. Chcę to zrobić dla moich dzieci: pięcioletniego Kornela, niespełna
dwuletniego Jeremiego i pięciomiesięcznej Niny. Każdego dnia, patrząc na nie, znajduję w
sobie nadzieję i siłę do walki. Moje marzenie to zobaczyć, jak rosną.
Kwota ukazująca się na tej stronie zawiera także wpływy z portalu siepomaga.pl
Jedynym moim dochodem jest renta, którą otrzymuję z Ukrainy. W przeliczeniu na złotówki świadczenie to wynosi niecałe 300 złotych. W związku z tym każdego miesiąca borykam się z ogromnymi problemami finansowymi i staję przed trudnym wyborem – czy kupić lekarstwa, czy opłacić przejazd na badania kliniczne.
Chciałabym zrobić wszystko, aby wrócić w pełni sił do mojej codzienności. Wierzę, że dobro wraca, dziękuję za wsparcie.
Będę wdzięczna za każdą pomoc w związku z tak przykrą i bardzo szokującą diagnozą. Nie poddaję się, nie ustaję w walce, dlatego staram się robić możliwie najwięcej pomocnego i przygotowującego organizm na dalsze inwazyjne leczenie raka
Zawsze byłam aktywna – pływałam, tańczyłam, jeździłam na nartach. Obecna sytuacja – kiedy jestem osłabiona i nie mogę robić tego, co wcześniej – jest dla mnie trudna do zniesienia. – Zosia Sołowiej