Archiwa: Podopieczni

Uśmiech córki dodaje mi sił

Wiem, że to dopiero początek mojej trudnej drogi, ale cały czas wierzę, że będzie dobrze i wygram z przeciwnikiem, jakim jest rak. Znajduję siłę i motywację do dalszego leczenia dzięki mojej cudownej czteroletniej córeczce, która nie pozwoliła mi się załamać. Jej uśmiech sprawia, że wierzę w to, że będzie dobrze.

Rak będzie tylko epizodem w moim życiu, a nie całą historią

Diagnoza była dla mnie sygnałem do działania, początkowy strach przekształciłam w motywację do zmian w swoim trybie życia i psychice. Rak nie zostawia czasu na wahanie, wzywa do działania tu i teraz. W tej chwili czekam na konsylium i datę rozpoczęcia chemioterapii. Wiem, że rak będzie tylko epizodem w moim życiu, a nie całą historią.

Chcę widzieć jak dorasta mój wnuk

Była to dla mnie bardzo trudna decyzja, aby opowiedzieć swoją historię i prosić o pomoc. Zmotywowało mnie ogromne pragnienie, by dalej żyć. Mam wspaniałą rodzinę, w zeszłym roku urodził się mój pierwszy wnuk, który jest dla mnie również wielką motywacją do walki o życie. Chciałabym widzieć jak dorasta.
Bardzo proszę o wparcie.

Chcę odzyskać dawną codzienność

Jestem mamą najsłodszego trzylatka pod słońcem i gdyby nie diagnoza, pewnie wiodłabym spokojne i całkiem zwyczajne życie. W 2019 r. w 8 miesiącu ciąży została rozpoznana u mnie choroba nowotworowa – rak piersi. Wierzę, że zgromadzone środki pozwolą mi spojrzeć na chorobę nowotworową w kategorii choroby przewlekłej, a nie choroby śmiertelnej. I wierzę, że moje życie znów stanie się całkiem zwyczajne.

Chcę znów być szczęśliwy

Jestem przeciętną osobą, która do niedawna uważała się za szczęśliwą. Dlaczego nie? Kochana żona, dzieci, wnuki, rodzina i przyjaciele… I kto by pomyślał, że w sekundę po tym, jak lekarze ogłosił diagnozę, wszystko wywróci się do góry nogami, życie jakby się zatrzyma, a ja poczuję się jakbym nie istniał na tym pięknym świecie.

Pomóż Natalii odzyskać nadzieję

Stres spowodowany opuszczeniem domu i strachem o życie jej i jej dziecka przyspieszyły rozwój choroby. Każdego dnia Natalia traci nie tylko siły i wiarę w stabilną przyszłość, ale także nadzieję, że ta przyszłość w ogóle nadejdzie.

Chcę wychować moje córki

I tak w Dniu Kobiet zamiast cieszyć się z kwiatów od męża usłyszałam wyrok: guz podejrzenie złośliwości w skali birards 4c. Już wtedy całe moje życie przeleciało mi przed oczami, przecież ja mam dopiero 40 lat, córki do wychowania, chciałabym doczekać ich ślubów, co ja mówię najpierw komunii młodszej córki Łucji oraz ukończenia szkoły podstawowej starszej Zosi.

Choroba pojawiła się nagle i stała się wyrokiem

Dalsze leczenie uzależnione jest od postępów choroby – od tego czy ustąpi paraliż i mąż będzie mógł sam wstać, i chodzić. Wymaga to intensywnej rehabilitacji również prywatnej. Gdy mąż stanie na nogi będzie mógł skorzystać z innowacyjnego leczenia glejaków. Koszt tych terapii sięga 200 tys. złotych. Nie mamy wielu możliwości leczenia ze względu na specyfikę guza, jednak jest nadzieja i to ona motywuje nas do walki.

Chcę dojrzewać nie walcząc o życie

Mam 20 lat. Mimo młodego wieku, nieraz stawałam do walki o swoje zdrowie, życie.
7 lutego 2019 roku usłyszałam diagnozę – nowotwór złośliwy kości i chrząstki stawowej z przerzutami do szpiku kostnego i kości miednicy, IV stadium zaawansowania. Pamiętam, iż jedno ze słów, które powiedziałam do siostry po usłyszeniu diagnozy to: „Nie płacz, bo to znaczy, że tracisz nadzieję.”. To w dużej mierze one nie dopuściły do tego, abym nie cofnęła żadnego postawionego przez siebie naprzód kroku.