Chcę udowodnić, że rak to nie wyrok
Cztery lata temu dowiedziałam się o zaawansowanym, nieoperacyjnym raku jajnika. Szansą dla mnie są badania molekularne i nowe sposoby leczenia nowotworów niedostępne w naszym kraju.
Lista podopiecznych fundacji
Cztery lata temu dowiedziałam się o zaawansowanym, nieoperacyjnym raku jajnika. Szansą dla mnie są badania molekularne i nowe sposoby leczenia nowotworów niedostępne w naszym kraju.
Kamil ma 15 lat i mierzy się z kostniakomięsakiem. Przeszedł już ciężką operację i przed nim kolejne wyzwania – terapia nierefundowanym lekiem celowanym oraz długotrwała i kosztowna rehabilitacja.
Wiem, że leczenie może spowodować duży uszczerbek na zdrowiu dlatego zdecydowałam się jednocześnie wzmacniać organizm przy pomocy medycyny zintegrowanej, która dają mi większą szansę na powrót do zdrowia. Niestety koszty dodatkowego leczenia są bardzo duże. Nie chcę z niego rezygnować.
Marzę aby żyć dla siebie i bliskich. Będę walczył z chorobą dopóki wystarczy mi sił a zebrane pieniądze, pomoc lekarzy i specjalistów pomogą mi w tej walce.
Diagnoza wznowy glejaka sprawiła ,że nasz świat się zawalił. Bardzo chcielibyśmy wrócić do zdrowia i móc stanąć na ślubnym kobiercu aby powiedzieć sobie „Tak”. Żeby było to możliwe, potrzebuję Waszej pomocy w uratowaniu życia Bogusza.
Wskutek wyczerpania możliwości leczenia, Jan musiał rozpocząć leczenie wspomagające, aby wzmocnić osłabiony intensywnym leczeniem organizm. Już po pierwszych dawkach czuje się lepiej. Pomóż mu jak najdłużej zachować sprawność.
Choroba pojawiła się w moim życiu niespodziewanie. Dotychczasowe koszty leczenia pochłonęły moje oszczędności. Wiem, że kolejne wydatki przede mną aby móc w miarę normalnie funkcjonować. Marzę aby znów mieć siły na pracę w ogrodzie, robienie na drutach czy czytanie książek.
Dwa lata temu dowiedziałam się, że mam raka piersi. Proces leczenia był wyzwaniem dla mnie i najbliższych, ale wyszłam na prostą. Dziś przyszło mi się zmierzyć ze wznową choroby. Aby wzmocnić organizm w trakcie kolejnej chemioterapii, konieczne jest wdrożenie leczenia wspomagającego, które jest bardzo kosztowne.
Diagnoza była dla mnie ciosem zadanym prosto w serce. Wierzę jednak, że pokonam chorobę, aby być jak najdłużej przy mojej ukochanej córeczce i mężu.
Ostatni rok spowodował przewartościowanie życiowych priorytetów i tak naprawdę nie marzę już o niczym innym, tylko o mojej starej codzienności, kiedy nie musiałam się martwić o jutro.