
Yurii Haidash
Przeszedłem wiele etapów leczenia, ale choroba wciąż postępuje. Obecnie nie otrzymuję żadnej terapii, a jedyną realną szansą jest kosztowna immunoterapia. Każda wpłata to szansa na rozpoczęcie leczenia.
1 732,79 zł z 60 000,00 zł
Data publikacji zbiórki
22-07-2025
Pozostało na subkoncie
1732,79 zł
Zrefundowane wydatki
-
Wybierz kwotę darowizny
Moja historia
Zbiórka na:
immunoterapię, wizyty lekarskie, leki, dojazdy na leczenie
Marzenie:
W grudniu, 2023 roku usłyszałem diagnozę – rak jasnokomórkowy nerki w IV stadium, z licznymi przerzutami do kręgosłupa i płuc. Był to dla mnie ogromny szok. Nie wiedziałem, jak powiedzieć o tym żonie i córce. Lekarz zdecydował się najpierw porozmawiać z moją córką – zrobił to bardzo delikatnie. Ona z kolei przez pół dnia zbierała siły, by przekazać tę wiadomość mamie, która sama od lat zmaga się z ciężką chorobą. Ma reumatoidalne zapalenie stawów i posiada orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawności. To był moment pełen bezradności i strachu. Nie wiedzieliśmy, co dalej robić. Miałem wrażenie, że los wystawia naszą rodzinę na kolejną ciężką próbę. Wszystko to wydarzyło się w czasie wojny, która już wcześniej odebrała nam poczucie bezpieczeństwa.
Do tej pory przeszedłem 10 kursów radioterapii, 3 cykle terapii celowanej sunitynibem, leczenie kwasem zoledronowym, embolizację chorej nerki (jej usunięcie było niemożliwe), 8 nieskutecznych cykli ewerolimusu, konsultacje u specjalistów, także z Izraela, oraz kwalifikację do terapii CAR-T, która jednak została wstrzymana. Mimo leczenia choroba postępuje – obecnie mam przerzuty także do trzustki. Nie otrzymuję żadnego leczenia, a jedyną szansą jest kosztowna immunoterapia, na którą razem z rodziną staramy się zebrać środki.
Jedyną realną szansą zgodną z europejskimi protokołami jest immunoterapia – Pembrolizumab (Keytruda) w połączeniu z Axitinibem. Planowane są trzy pierwsze cykle, po których lekarze ocenią reakcję organizmu i zdecydują o dalszym leczeniu. Terapia może potrwać kilka miesięcy lub dłużej – wszystko zależy od wyników.
Niestety, wszystkie oszczędności pochłonęły wcześniejsze etapy leczenia, diagnostyka i opieka. Teraz potrzebujemy pilnie środków, by móc rozpocząć terapię, zanim choroba postąpi dalej.
Całe życie byłem aktywny w młodości trenowałem alpinizm i boks, pracowałem, wspierałem rodzinę. Mimo bólu i wyniszczającej choroby staram się zachować pogodę ducha. Marzę o tym, by wrócić do normalnego życia, być z rodziną, pojechać z żoną i córką na wakacje, usiąść razem do stołu bez bólu i strachu. Chcę wrócić do pracy i odzyskać codzienność, którą choroba mi odebrała. Moim największym pragnieniem jest doczekać wnuków i być częścią ich życia.
Dziękuję za każde wsparcie!