Nazywam się Olena Yermolenko i pochodzę z Ukrainy. Gdy w moim kraju zaczęła się wojna, zabrałam moją małą córeczkę i przyjechałam do Polski. Mieszkałyśmy z dzieckiem w schronisku. Pracowałam jako kierowca, aby zapewnić nam utrzymanie. Niestety jesienią zachorowałam, początkowo zakładano, że to tylko przeziębienie. Po pewnym czasie objawy wróciły, więc postanowiłam pojechać na Ukrainę, aby wykonać dalsze badania. Postawiono diagnozę, której się zupełnie nie spodziewałam – rak płuc.

Aktualnie jestem w Polsce, ponieważ na Ukrainie nie ma szans na odpowiednie leczenie i bezpieczne życie. Wydałam wszystkie zarobione pieniądze na niezbędne badania. Leczę się w Lublinie, a mieszkam w Poznaniu. Same dojazdy są dla mnie dużym obciążeniem finansowym, ponieważ każda taka podróż kosztuje prawie 700 zł, a muszę ją odbywać dwa razy w tygodniu. Dodatkowo dochodzą koszty lekarstw i suplementów, nie wspomnę już o odpowiedniej diecie.

Jest to dla mnie bardzo trudny okres, ale moja córka jest dla mnie inspiracją, która motywuje mnie do działania. Jest dziewczyną, która pilnie się uczy i chcę, żeby miała zapewnioną bezpieczną przyszłość. Wciąż ubolewam nad tym, że życie nas tak doświadczyło. Teraz czekam na decyzję szpitala dotyczącą dalszego leczenia, ponieważ rak płuca postępuje.

Zwracam się do każdego z Was z ogromną prośbą o wsparcie w zbieraniu funduszy na moje leczenie. Chciałabym mieć szansę dalej żyć dla córki, być dla niej wsparciem jak najdłużej.