
Łukasz Kobylak
Nazywam się Łukasz, mam 42 lata. Jestem szczęśliwym mężem i ojcem dwójki wspaniałych dzieci – Ali i Bartka. Pracuję w zawodzie, który lubię i spełniam się w życiu rodzinnym. Niestety, moje życie drastycznie zmieniło się pod koniec czerwca 2024 roku, kiedy zdiagnozowano u mnie złośliwego glejaka IV stopnia.
Zbiórka na:
rehabilitacja, immunoterapia
209 730,70 zł z 2 000 000,00 zł
Data publikacji zbiórki
12-08-2024
Pozostało na subkoncie
180079,16 zł
Zrefundowane wydatki
29651,54 zł
Wybierz kwotę darowizny
Moja historia
Aktualizacje:
Aktualizacja z dnia 28.05.2025
Od momentu założenia zbiórki wiele się zmieniło. W zeszłym roku po usunięciu guza przeszedłem radioterapię oraz chemioterapię. Po tym leczeniu zacząłem żyć jak przed otrzymaniem diagnozy, wróciłem do pracy i wydawało mi się, że najgorsze już za mną. Pod koniec marca tego roku dostałem ataku padaczki, który zapowiadał nadchodzące problemy.
Badania wykazały obecność kolejnego guza, który został usunięty na początku maja. Zdecydowałem się na leczenie chirurgiczne w Bydgoszczy. Niestety już podczas rezonansu kontrolnego okazało się, że jest kolejny - trzeci guz, który ze względu na swoją specyfikę nie może zostać usunięty, położony jest na korze ruchowej i zabiera mi siłę w prawej ręce i nodze.
Teraz czeka mnie ponowne leczenie w Bydgoszczy - radioterapia w bardzo dużych dawkach oraz chemioterapia (PCV). Na tym jednak się nie kończy. Zaraz po zakończeniu podstawowego leczenia chciałbym przejść rehabilitację, aby wrócić do pełnej sprawności.
Dlatego dziękuję za każdą pomoc!
Marzenie:
Nazywam się Łukasz, mam 42 lata. Jestem szczęśliwym mężem i ojcem dwójki wspaniałych dzieci – Ali i Bartka. Pracuję w zawodzie, który lubię i spełniam się w życiu rodzinnym. Niestety, moje życie drastycznie zmieniło się pod koniec czerwca 2024 roku, kiedy zdiagnozowano u mnie złośliwego glejaka IV stopnia.
Wszystko zaczęło się od silnych bólów głowy, które nie ustępowały mimo zażywania leków. 24 czerwca trafiłem do szpitala we Wrocławiu z zawrotami głowy i zaburzeniami widzenia. Tomografia wykazała obecność guza mózgu, co potwierdził następnego dnia rezonans magnetyczny. 10 lipca przeszedłem pilną operację usunięcia guza z prawego płata czołowego. Guz miał pięć centymetrów i został usunięty w całości, jednak operacja była dużym wyzwaniem, niosącym ryzyko poważnych zaburzeń neurologicznych.
Ostateczna diagnoza – glejak złośliwy IV stopnia – była dla mnie ogromnym ciosem. Teraz czeka mnie radioterapia i chemioterapia w Bydgoszczy, jednak standardowe i refundowane leczenie w Polsce na tym się kończy. Glejak to bardzo agresywny guz mózgu, który najczęściej powraca, a jego wznowa może nastąpić szybko i w miejscu nieoperacyjnym.
Nie chcę bezczynnie czekać na najgorsze – chcę żyć! Po wielu konsultacjach medycznych zdecydowałem się na dalsze leczenie, które daje mi nadzieję na lepszą przyszłość. Pierwszym krokiem jest terapia TTFields Optune – urządzenie wytwarzające pola elektromagnetyczne, które zakłócają wzrost nowotworu i powodują śmierć komórek nowotworowych. Jest to standardowa metoda leczenia w Niemczech, Szwajcarii i USA, jednak jej koszt to około 130 000 zł miesięcznie, a urządzenie trzeba nosić przez co najmniej 6 miesięcy.
Kolejnym krokiem będzie immunoterapia w Niemczech. Koszty leczenia są ogromne, a czasu mam niewiele. Chcę walczyć o swoje życie nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla mojej rodziny. Moje dzieci – 4-letni Bartek i 9-letnia Ala – potrzebują taty. Nie chcę być kolejną osobą w przerażających statystykach. Wiem, że istnieją przypadki wieloletniego przeżycia osób z taką diagnozą i ja chcę być tego przykładem.
Z góry z całego serca dziękuję za każde wsparcie.