Krystyna Kuczyńska
Wierzę, że mój los jeszcze się odwróci, a w przyszłości na mojej drodze, lęk i bezsilność ustąpią miejsca radości, beztrosce i nadziei.
1 527,12 zł z 80 000,00 zł
Data publikacji zbiórki
22-07-2022
Pozostało na subkoncie
175,70 zł
Zrefundowane wydatki
1351,42 zł
Wpłać
Moja historia
Zbiórka na:
leki, dojazdy, konsultacje medyczne, suplementy
Aktualizacje:
Aktualizacja z dnia 04.09.2024
Mimo że nowotwór zatrzymał się, moja walka o zdrowie wciąż trwa. Nadal muszę przyjmować wlewy immunologiczne, których jednorazowy koszt wynosi 600 zł. Miesięczne wydatki na leki sięgają około 500 zł, ponieważ przyjmuję również leki na serce, nerki i wątrobę. W moim obecnym stanie muszę także dbać o zdrową dietę, na którą niestety mnie nie stać.
W ciągu ostatnich trzech miesięcy moja sytuacja finansowa znacznie się pogorszyła z powodu rosnącej liczby leków oraz częstych wyjazdów na badania kontrolne i leczenie u kardiologa, pulmonologa oraz urologa. Obecnie mój organizm jest bardzo osłabiony i podatny na wszelkie stany zapalne. Przebyta infekcja koronawirusem dodatkowo pogłębiła problemy zdrowotne, powodując coraz więcej skutków ubocznych.
Codzienne życie staje się coraz trudniejsze, ponieważ z powodu kosztów nie mogę sobie pozwolić na rehabilitację ani na częstsze, potrzebne wizyty lekarskie. Bardzo często jestem zdana na finansową pomoc rodziny i przyjaciół. Moje miesięczne dochody, w tym zasiłek pielęgnacyjny w wysokości 215,60 zł, wynoszą około 1400 zł.
Co miesiąc muszę podejmować decyzję, czy przeznaczyć te środki na bieżące opłaty, jedzenie i życie, czy na leczenie.
Otrzymane dotąd wsparcie przeznaczyłam na leki, za co jestem ogromnie wdzięczna. Jednocześnie zwracam się z prośbą o dalszą pomoc, abym mogła dojść do siebie po chorobie i zacząć normalnie funkcjonować, bez strachu o każdy dzień.
Aktualizacja z dnia 22.01.2024
Jestem wciąż poddawana chemioterapii, występują przerzuty. Mój organizm jest bardzo osłabiony, dlatego staram się go wzmacniać suplementami. Do tego dochodzą leki oraz wyjazdy do lekarzy.
Nie poddaję się, bo mam dla kogo żyć. Ogromną motywację do walki daje mi mój wnuk, dzieci a w szczególności córka, która się mną opiekuje. Bardzo trudno jest mi pisać o tym co czuję, nie dopuszczam myśli, że odejdę jeszcze nie pora na mnie.
Marzenie:
Moja historia z chorobą toczy się od 2021 roku – o rok za długo. Diagnozę poznałam podczas jednego z badań z mammograficznych, potem sprawy potoczyły się już bardzo szybko.
Niemal natychmiast musiałam się poddać operacji, po której konieczne było asekurowanie się czerwoną chemią. Niestety, nie mogłam liczyć na skuteczność prowadzonego leczenia. Moja sytuacja pogorszyła się wraz z przerzutem do węzłów chłonnych. Wtedy też skutki uboczne zamieniły moją codzienność w koszmar, osłabiając mój organizm i pozbawiając energii.
Nie byłam w stanie jeść – balansowałam na granicy skrajnego wycieńczenia. Dzisiaj ten czas jest już tylko niewyraźnym, niekomfortowym przebłyskiem, z którego nie pamiętam zbyt wiele. Doświadczony ból i niepewność nie zakończyły mojej trudnej przeprawy – od listopada do lutego tego roku musiałam przyjmować kolejne kursy chemii, tym razem białej. Dodatkowo, przez 7 miesięcy asekurowałam się naświetleniami.
Mój stan jest niewiadomą, również dla mnie. Wiem, że muszę się leczyć, kontrolować, monitorować sytuację, nie dopuszczając do sytuacji, w której nowotwór dostałby chociaż najmniejsze pole manewru. Takie działania wiążą się jednak z drogimi konsultacjami i dojazdami do kolejnych placówek medycznych. Na chwilę obecną dojazdy i leki zmniejszają mój budżet o 1000 zł każdego tygodnia. Czuję, że z każdej strony czyha na mnie zagrożenie o innym charakterze – martwię się o możliwy rozwój choroby, ale też przeraża mnie perspektywa wykorzystania środków na leczenie. Chciałabym zobaczyć już szczęśliwy finał tej historii, jednakże do tego jeszcze długa droga – wciąż przyjmuję chemię, wciąż odpieram ataki choroby – każdy mój dzień jest walką.
Choroba pasożytuje zarówno na moim zdrowiu, jak i na moich lękach. Mam dość nieustannego funkcjonowania w strachu, mrocznych myśli, poczucia absolutnej rezygnacji. Chciałabym patrzeć w przyszłość z nadzieją i wiarą na odzyskanie zdrowia. Obecnie, największą motywacją do walki jest mój 7-letni wnuk, Brian. Energia i życie, które wnosi do mojej codzienności sprawiają, że naprawdę chcę szukać nowych sposobów, odpierać ataki choroby, nawet kiedy czuję, że opadam z sił. Wierzę, że mój los jeszcze się odwróci, a w przyszłości na mojej drodze, lęk i bezsilność ustąpią miejsca radości, beztrosce i nadziei.
Dane do przelewu:
Krystyna można też wesprzeć przelewem na konto:
Numer konta Fundacji:
52 1050 1025 1000 0090 3010 4252
Wpłaty w obcych walutach
USD:
PL54 1050 1025 1000 0090 8058 1367
EUR:
PL32 1050 1025 1000 0090 8058 1375
GBP:
PL76 1050 1025 1000 0090 8058 1359
kod SWIFT:
INGBPLPW
Tytuł przelewu:
Krystyna Kuczyńska
Dane odbiorcy:
Fundacja Onkologiczna Rakiety, al. Rzeczypospolitej 2/U-2, Warszawa
1,5%
KRS:
0000414091
Cel szczegółowy:
Krystyna Kuczyńska