Kazimierz Szpot

Chciałbym w końcu złapać oddech, obudzić się z myślą, że jestem bezpieczny, poza zasięgiem bólu i choroby. - Kazimierz Szpot

Zbiórka na:

leczenie wspomagające, leki, suplementy

1 991,83 zł z 50 000,00 zł

3.98366%

Data publikacji zbiórki

20-01-2022

Pozostało na subkoncie

1067,85 zł

Zrefundowane wydatki

923,98 zł

Wybierz kwotę darowizny

Udostępnij zbiórkę

Moja historia

Marzenie:

W życiu spodziewałem się wszystkiego – z wyjątkiem nowotworu. W 2017 roku życie zrobiło mi najgorszą z możliwych niespodzianek, kiedy zgłaszając się do lekarza z bólem brzucha i nerek,  dowiedziałem się, że choruję na nowotwór złośliwy nerki. Ta informacja zmieniła wszystko. Moje życie w jednej chwili zmieniło, by już nigdy nie powrócić do przed chorobowej beztroski.

Od razu rozpocząłem leczenie w Gnieźnie przeplatane z licznymi konsultacjami ze specjalistami w Poznaniu. Leki, dojazdy, ból – moje życie zaczęło przypominać koszmar, którego nie byłbym sobie w stanie nawet wyobrazić. Spędzałem kolejne godziny w szpitalach, marząc o tym by w końcu wrócić do domu i odciąć się od wszystkich nieszczęść, które spadały na mnie jedno po drugim.

Po jakimś czasie konieczne było usunięcie nerki. Zacząłem nawet wierzyć, że ten krok, chociaż ryzykowny i przerażający, w końcu zakończy moją karkołomną przeprawę w walce z chorobą. Niestety, myliłem się. Po krótkim czasie, zmiany pojawiły się również na drugiej nerce. Co więcej, w 2018 roku dowiedziałem się, że mój niechciany lokator nie tylko się nie wycofywał – wręcz przeciwnie, rozniósł się do tego stopnia, że od tego czasu musiałem również zmagać się z rakiem prostaty.

Tymczasem ból stawał się wręcz niemożliwy do wytrzymania. Po usunięciu nerki cierpiałem z powodu ciągłych bóli brzucha, kamienicy, pojawiły się nawet coraz widoczniejsze problemy z pamięcią. Czas pandemii był szczególnie trudnym okresem w moim leczeniu. Przez ograniczony dostęp do lekarzy czułem się odcięty od jakiejkolwiek pomocy i formy wsparcia.

Obecnie przyjmuję zastrzyki, które podtrzymują mnie przy życiu. Biorę również leki, które niestety są refundowane jedynie częściowo. Przeraża mnie myśl, że to właśnie od tych leków i od pieniędzy, które na nie przeznaczam, uzależnione jest moje życie.

Jestem zmęczony ciągłą walką, która wydaje się nie mieć końca. Chciałbym w końcu złapać oddech , obudzić się z myślą, że jestem bezpieczny, poza zasięgiem bólu i choroby. Nie mogę liczyć na cud i wiem, że czeka mnie jeszcze długa droga w tej nierównej walce. Proszę Was tylko o wsparcie finansowe, tak bym mógł wykorzystać wszystkie medyczne możliwości i nie musiał żyć w ciągłym strachu.

Dane do przelewu