Danuta Stasiełuk

Pomimo choroby i zmęczenia - pomagam, bo czuję, że dobro do mnie wróci! - Danuta Stasiełuk

139 500,10 zł z 114 000,00 zł

122.36850877193%

Data publikacji zbiórki

06-12-2020

Pozostało na subkoncie

58626,42 zł

Zrefundowane wydatki

80873,68 zł

Wpłać

Wypełnij PIT przez internet i przekaż 1,5% podatku

Udostępnij zbiórkę

Moja historia

Zbiórka na:

leczenie nierefundowane, suplementy, dieta, leczenie wspomagające

Aktualizacje:

Aktualizacja z dnia 01.02.2024

Niestety na nawrót nowotworu nie czekałam długo - markery zaczęły rosnąć, więc mój lekarz prowadzący przerwał podawanie Avastinu po 16 dawkach, które mogłam opłacić dzięki Waszemu wsparciu. Nawrót choroby nastąpił już wiosną 2021 r. i wtedy też zaczęłam kolejną chemioterapię. Po jej zakończeniu przyjmowałam lek Olaparib przez ok. 2 lata jako terapię podtrzymującą, którą zakończyłam w listopadzie 2023 r.

W wakacje 2023 r. badanie USG pokazało pewne zmiany na piersiach. Okres ten był dla mnie trudny z wielu powodów, a czas oczekiwania na wyniki był źródłem dodatkowego stresu i niepokoju, dlatego dbałam o siebie także od strony psychologicznej i objawy depresji złagodziłam zleconymi lekami. Na szczęście okazało się, że zmiany w piersiach nie są groźne.

Jesienią 2023 r. markery nowotworowe zaczęły rosnąć, dlatego w listopadzie zlecono badanie PET, którego wyniki wskazały na to, że pojawiły się zmiany nowotworowe na wątrobie i na jelicie grubym. Z tego powodu na koniec 2023 r. rozpoczęłam kolejne leczenie i 27. grudnia przyjęłam pierwszą dawkę chemii.

Mimo trudnych doświadczeń, mam w sobie siłę i otwartość, aby mierzyć się z tym wyzwaniem.



Aktualizacja z dnia 01.02.2021

Dzięki zebranym środkom od początku 2020 roku opłaciliśmy już 14 dawek leku (łącznie 66 500 zł). Potrzebne jest dalsze leczenie, dlatego na ten moment zwiększamy zbiórkę o 47 500 zł, co pozwoli na zakup kolejnych 10 dawek przyjmowanych co 3 tygodnie.



Marzenie:

Mieszkam w Białymstoku, jestem spełnioną mamą 3 wspaniałych córek, a od 10 lat wolontariuszem Szlachetnej Paczki, członkiem Caritasu, Stowarzyszenia Rodzina na Plus, fundacji Szansa dla Niewidomych. Pomagam, bo daje mi to satysfakcję, sens życia i energię do działania.

Chociaż nie zawsze tak było…

Odkąd pamiętam, byłam energiczną osobą. Lubiłam aktywność, pracę, działanie. Skończyłam studia, szkołę protetyki dentystycznej, pracowałam jako grafik, dziennikarz, wydawałam gazetki, wydawało się, że poprzez wykonywane zajęcia zrealizuję się zawodowo.

Sytuacja zmieniła się, gdy zaszłam w ciążę. Zdecydowałam, że ważniejszy jest dla mnie kontakt z córkami, bycie z nimi, wspieranie ich i uczestniczenie w ich życiu. Dawały mi ogromne szczęście i nadal są dla mnie najważniejsze na świecie! Jednak gdzieś podświadomie czułam, że przestałam się rozwijać. Gdy dziewczynki stały się samodzielne, poczułam się niepotrzebna, straciłam energię, entuzjazm. Mąż zarabiał, nie mieliśmy problemów, a ja… byłam smutna. Życie przestało mnie cieszyć. Uległam wypadkowi na nartach, przez co byłam długo unieruchomiona, przybrałam na wadze, miałam trudności z poruszaniem się, co pogłębiło mój zły stan psychiczny. Wpadłam w depresję. Ciężko to powiedzieć, ale… po prostu czułam się nikim. Bez pracy, motywacji, niepotrzebna, nieatrakcyjna. Prawie dwa lata przepłakałam, próbowałam szukać pomocy u psychiatrów, niestety na próżno.

Przypadkowo znalazłam ogłoszenie o naborze na wolontariuszy do Szlachetnej Paczki. Zgłosiłam się, byłam wtedy najstarszą wolontariuszką w naszym rejonie, mimo to, ruszyłam z ogromną determinacją i zaangażowaniem, jakby od tego zależało moje życie. Jak się później okazało, faktycznie zależało 🙂 Kontakt z rodzinami w ciężkich życiowych sytuacjach uświadomił mi, z jakimi tragediami ludzie muszą mierzyć się na co dzień. Mogę ze spokojem powiedzieć, że uzdrowił mnie. Nabrałam perspektywy, zobaczyłam jakie życie  naprawdę  prowadzę. Zobaczyłam i doceniłam wszystko to, co mam. Minęły myśli samobójcze, wróciła energia, szczęście i radość. Poczułam misję, poczułam, że chcę pomagać do końca życia, jak najdłużej!!

Pomagam już 10 lat 🙂 bez przerwy. Nie przerwałam, nawet  kiedy 2 lata temu zdiagnozowano u mnie raka jajnika. W przeciągu tygodnia dostałam wodobrzusza, wyglądałam jak balonik, ale i tak jeździłam do rodzin i osób, które potrzebowały pomocy. Nowotwór rozwijał się w moim ciele wyjątkowo szybko. Wystarczyły cztery miesiące od ostatniej wizyty u ginekologa, by choroba osiągnęła fazę mocno zaawansowaną. Okazało się, że wiele narządów mam zajętych zmianami nowotworowymi, przeszłam skomplikowaną operację, podczas której szczęśliwie udało się zlikwidować aż 90% zmian. Na pozostałą część, przyjęłam chemioterapię i lek o nazwie Avastin, który okazał się być, w moim przypadku, wyjątkowo skuteczny. Po 20 miesiącach od chemii nie mam żadnych zmian, jednak najnowsze badania wskazują zwiększenie markerów nowotworowych… choroba może powrócić za rok, za dwa. Aby opóźnić proces nawrotu choroby i utrudnić komórkom nowotworowym rozrost, lekarka zasugerowała zastosowanie na własny koszt Avastinu (który u mnie tak świetnie zadziałał), ponieważ nie ma już możliwości refundacji tego leku.

Niestety każda dawka to olbrzymi koszt – ponad 4 500 złotych, plus koszt suplementów, zabiegów – to ogromne obciążenie finansowe, a lek powinnam przyjmować co 3 tygodnie.

Pomoc innym kiedyś uratowała mi życie – i wiem, że teraz też uratuje. Pomimo choroby i zmęczenia – pomagam, bo czuję, że dobro do mnie wróci! Abym mogła pomagać dalej i jeszcze dłużej.

Dane do przelewu:

Danuta można też wesprzeć przelewem na konto:

Numer konta Fundacji:

52 1050 1025 1000 0090 3010 4252

Wpłaty w obcych walutach

USD:

PL54 1050 1025 1000 0090 8058 1367

EUR:

PL32 1050 1025 1000 0090 8058 1375

GBP:

PL76 1050 1025 1000 0090 8058 1359

kod SWIFT:

INGBPLPW

Tytuł przelewu:

Danuta Stasiełuk

Dane odbiorcy:

Fundacja Onkologiczna Rakiety, al. Rzeczypospolitej 2/U-2, Warszawa

1,5%

KRS:

0000414091

Cel szczegółowy:

Danuta Stasiełuk

Dane do przelewu