
Beata Roszykiewicz
Pomóż mi żyć z rakiem jak najdłużej. Każda wpłata ma znaczenie. Dziękuję.
Zbiórka na:
leki, suplementy, wizyty lekarskie
3 650,00 zł z 80 000,00 zł
Data publikacji zbiórki
07-10-2024
Pozostało na subkoncie
2500,00 zł
Zrefundowane wydatki
1150,00 zł
Wybierz kwotę darowizny
Moja historia
Aktualizacje:
Aktualizacja z dnia 14.08.2025
Dzięki terapii czuję się lepiej. Moje wyniki utrzymują się na stabilnym poziomie – a w mojej sytuacji to ogromny sukces. Każdy miesiąc życia, każdy dzień bez bólu i każdy swobodny oddech jest dla mnie bezcennym darem.
Obecnie koszt mojego comiesięcznego leczenia to aż 3800 zł – to ogromne obciążenie finansowe dla mnie i mojej rodziny. Każda złotówka przekazana na terapię to realna pomoc. Nawet niewielna, ale regularna wpłata może odmienić moją codzienność i dać mi więcej czasu.
Z całego serca dziękuję każdemu, kto zechce mnie wesprzeć. Dzięki Wam mogę walczyć. ❤️
Marzenie:
Moja historia z rakiem rozpoczęła się w czerwcu 2024 roku, kiedy zrobiłam rezonans kręgosłupa. Okazało się, że mam wodę w płucach, a kolejne badania wykazały niedrobnokomórkowego raka płuc. Wyniki badań genetycznych umożliwiły zastosowanie terapii celowanej. Od września przyjmuję codziennie tabletkę, a za dwa miesiące okaże się, czy lek jest skuteczny i jak mój organizm reaguje na tę terapię.
Na razie cieszy mnie fakt, że nie muszę stosować chemioterapii, ale niestety, nie ma również mowy o wyleczeniu. Zostałam poinformowana, że lek jedynie łagodzi objawy, hamuje rozwój choroby i być może doprowadzi do jej zmniejszenia, lecz nie ma preparatu, który mógłby całkowicie wyleczyć mnie z raka.
Po pierwszych dwóch miesiącach terapii oraz kontrolach poprzez badania tomograficzne, rozważam także zastosowanie alternatywnych metod wspomagających. Są one kosztowne i nie dają 100% gwarancji wyzdrowienia, ale znam przypadki, w których okazały się skuteczne, dlatego chcę spróbować. Koszty wsparcia leczenia (suplementy, wizyty lekarskie, terapie alternatywne itp.) to ponad 80 000 zł na 6 miesięcy, z czego część już poniosłam.
Marzenia? To trudny temat. Nagle cały świat się wali, a życie traci sens i cel. Całe życie starałam się podążać do przodu, a po czterech miesiącach przygnębienia i braku nadziei (choć przygnębienie wciąż jest, to czuję, że powoli odżywam) postanowiłam zrealizować swoje marzenie, które ciągle odkładałam: stanąć w base campie Annapurny. Chcę to osiągnąć jak najszybciej, ponieważ nie wiem, co przyniesie jutro — czy nie będę miała przerzutów do wątroby czy mózgu. Dlatego planuję tę wyprawę na rok 2025!
Moim hobby od kilku lat jest ceramika, która dodaje mi siły w trudnych momentach. To oficjalne postanowienie, że chcę mimo raka płuc wejść jak najwyżej, mobilizuje mnie do codziennych treningów oraz walki o lepszy stan zdrowia, pomimo notorycznego zmęczenia, a czasami bólu i dyskomfortu.
Liczę na Twoje wsparcie i z góry bardzo za nie dziękuję.