
Beata Anna Abramek
Marzę o tym, by jak najdłużej cieszyć się obecnością moich synków, ale cena tego czasu pozostaje dla mnie nieosiągalna. Jest jeszcze wiele rzeczy, które chcę im powiedzieć i wiele momentów, w których chcę współuczestniczyć. Proszę Was o wsparcie w walce o zdrowie.
Zbiórka na:
leczenie wspomagające, dojazdy
671,00 zł z 100 000,00 zł
Data publikacji zbiórki
30-05-2022
Pozostało na subkoncie
-896,30 zł
Zrefundowane wydatki
1567,30 zł
Wybierz kwotę darowizny
Moja historia
Marzenie:
Zaczęło się niepozornie. Guzek w piersi uczulił moją uwagę, ale nigdy nie podejrzewałabym, że zapoczątkuje on moją wieloletnią walkę o zdrowie i życie. Także reakcje lekarzy nie wskazywały na to, że moja sytuacja jest aż tak poważna.
Dalsza diagnostyka pozbawiła mnie jednak wszelkich złudzeń – nowotwór złośliwy piersi, bardzo agresywny, wymagający natychmiastowej reakcji. Pierwszą linią obrony było chemioterapia, wkrótce potem podjęto jeszcze bardziej radykalne kroki – przeszłam operację usunięcia guza.
Kurczowo trzymałam się każdej opcji, przechodząc zarówno przed radioterapię, jak i kolejną operację. Od 2016 do lutego tego roku asekurowałam się hormonoterapią. Nowotwór jest nieustępliwym, agresywnym, a przede wszystkim niechcianym pasożytem. Obecnie, zmagam się z następstwami tej wyniszczającej choroby – przerzuty obejmują już niemal wszystkie kości, najbardziej obciążony jest natomiast kręgosłup.
Walczę o zdrowie, długie lata życia pozbawione lęku przed rozwojem choroby, uczestniczenie w dorastaniu moich synów, których wychowuję sama. Leczenie oferowane przez NFZ nie pozwoli mi na spełnienie tych marzeń, a ja zrobię wszystko, by wywalczyć sobie jak najwięcej czasu z moimi dziećmi. Taką możliwość daje mi leczenie nierefundowane, ale jego koszty znacznie przekraczają moje możliwości. Nie mogę pracować, leki przeciwbólowe, które umożliwiają mi jakikolwiek funkcjonowanie równocześnie odbierają mi szansę na spełnianie się w pracy, którą do tej pory wykonywałam. Nawet jeśli dostanę rentę, to nie mogę liczyć, że pozwoli ona na opłacenie leczenia, którego koszt to aż 8-10 000zł miesięcznie!
To wyzwanie, któremu nie sprostam sama. Marzę o tym, by jak najdłużej cieszyć się obecnością moich synków, ale cena tego czasu pozostaje dla mnie nieosiągalna. Jest jeszcze wiele rzeczy, które chcę im powiedzieć i wiele momentów, w których chcę współuczestniczyć. Proszę Was o wsparcie w walce o zdrowie.