Beata Abramek

Wiem, że to choroba, którą po prostu muszę przejść. Żyję normalnie, gdyby nie łysa głowa – nie myślałabym tyle o chorobie. - Beata Abramek

3 572,80 zł z 65 000,00 zł

5.4966153846154%

Data publikacji zbiórki

08-01-2021

Pozostało na subkoncie

1567,30 zł

Zrefundowane wydatki

2005,50 zł

Wpłać

Wypełnij PIT przez internet i przekaż 1,5% podatku

Udostępnij zbiórkę

Moja historia

Zbiórka na:

leczenie wspomagające

Aktualizacje:

Aktualizacja z dnia 13.04.2023

Co trzy miesiące jeżdżę na kontrolę do COZL w Lublinie. Po radioterapii dosłownie rozsypują mi się zęby.
W związku z czym potrzebuję protezy na 4 implantach, a to niestety koszt ponad moje możliwości. Ponadto mam usunięte wszystkie paznokcie u nóg, które uległy zniszczeniu po chemii, a wizyty u podologa są sporym obciążeniem. Dodatkowo po leczeniu stwierdzono u mnie cukrzycę, zniszczone płuco i osłabione serce, co jest skutkiem radioterapii. Mimo wszystko nie poddaję się.  Mam dla kogo żyć, mam dwie cudowne wnuczki oraz córkę, z którymi aktualnie mieszkam z powodu obciążeń finansowych.


Aktualizacja z dnia 28.10.2021

Na ten moment głównie walczę z osłabieniem organizmu po długotrwałym leczeniu onkologicznym, m.in. zaistniała konieczność wymiany moich zębów, bo niestety są w opłakanym stanie. Utrzymuję się obecnie z renty w wysokości 1290 zł i moja sytuacja finansowa jest zła... Nie stać mnie na zakup suplementów, które mogłyby pomóc w odbudowie organizmu, nie wspominając o kosztach leczenia stomatologicznego. Będę bardzo wdzięczna za każde wsparcie.



Aktualizacja z dnia 20.01.2021

26 stycznia rozpoczynam radioterapię. Przez kolejne 25 dni będę codziennie jeździć do szpitala na zabiegi.



Marzenie:

Nazywam się Beata, zmagam się z rakiem piersi.

To nie jedyna choroba, jaka dała mi się we znaki w życiu – w wieku 17 lat przeżyłam ostry rzut choroby reumatycznej, zapalenie opon mózgowych, którego leczenie trwale uszkodziło mi wątrobę, co lekarze odkryli wiele lat później przez przypadek. Przeszłam ciężki rozwód, po którym wyjechałam z rodzinnego domu i przyjechałam do Lublina. Nie miałam nic, pracy, pieniędzy, pierwszy tydzień spałam w samochodzie… ale dałam radę, nie bałam się niczego! Szybko stałam się „człowiekiem orkiestrą” robiłam wszystko, co mogłam, żadna praca nie była mi straszna – i po jakimś czasie zarabiałam już tyle, że udało mi się nawet wesprzeć finansowo córkę w potrzebie.

W listopadzie 2019 otrzymałam diagnozę, która zmieniła wszystko. Rak piersi.

Wprowadzona w błąd nie wiedziałam, że przysługuje mi renta, którą finalnie zaczęłam otrzymywać dopiero rok później, co w ogromnym stopniu naruszyło moje oszczędności. Wiadomo – rak to leczenie, dojazdy, badania dodatkowe, wsparcie organizmu dodatkowymi zabiegami, ale człowiek nie może też pracować w trakcie, oszczędności znikają momentalnie.

Za mną chemioterapia, radioterapia… W trakcie białej chemii okazało się, że mam na nią uczulenie, które pojawiło mi się po 6-tej chemii… ponieważ teraz wizyty u lekarza są w odległości – nie zauważono mojej wysypki, uznałam, że to normalna reakcja, dopiero po przyjęciu kolejnych dwóch, kiedy objawy się bardzo nasiliły – okazało się że to uczulenie i muszę koniecznie przerwać przyjmowanie. Zresztą każda chemia przy mojej uszkodzonej wątrobie jest ogromnym obciążeniem dla organizmu, skutkuje dużym osłabieniem, zawrotami głowy… Potrzebuję 10-12 godz. snu, aby czuć się wyspaną i w miarę chociaż w porządku. Inaczej męczą mnie zawroty głowy, osłabienie, problemy z pamięcią, czasem brakuje mi słów.

Mój pogorszony stan w trakcie choroby uniemożliwia mi pracę, żyję z renty, wspieram się też pomaganiem studentom w miarę możliwości, ale przez osłabienie nie mogę tego robić za długo w ciągu dnia. Pomimo trudnej sytuacji pomagam również starszym rodzicom, którzy mieszkają 3km od najbliższego sklepu i mają już problem z robieniem sobie zakupów…

Mimo to zawsze myślałam i będę myśleć pozytywnie. Wiem, że to choroba, którą po prostu muszę przejść. Żyję normalnie, gdyby nie łysa głowa – nie myślałabym tyle o chorobie.

Będę wdzięczna za każde wsparcie od życzliwych osób. W końcu każdy z nas może kiedyś potrzebować pomocy.

Dane do przelewu:

Beata można też wesprzeć przelewem na konto:

Numer konta Fundacji:

52 1050 1025 1000 0090 3010 4252

Wpłaty w obcych walutach

USD:

PL54 1050 1025 1000 0090 8058 1367

EUR:

PL32 1050 1025 1000 0090 8058 1375

GBP:

PL76 1050 1025 1000 0090 8058 1359

kod SWIFT:

INGBPLPW

Tytuł przelewu:

Beata Abramek

Dane odbiorcy:

Fundacja Onkologiczna Rakiety, al. Rzeczypospolitej 2/U-2, Warszawa

1,5%

KRS:

0000414091

Cel szczegółowy:

Beata Abramek

Dane do przelewu