
Anna Krawczyk
Na tym etapie leczenia konieczne jest wdrożenie nierefundowanego leku, którego koszty są dla mnie nieosiągalne. Dzięki wsparciu cudownych onko-sióstr i najbliższych chcę dalej walczyć o siebie i moje zdrowie, dlatego dziś proszę Was o pomoc.
Zbiórka na:
leczenie nierefundowane
140 030,03 zł z 130 000,00 zł
Data publikacji zbiórki
02-04-2024
Pozostało na subkoncie
80658,33 zł
Zrefundowane wydatki
59371,70 zł
Wybierz kwotę darowizny
Moja historia
Marzenie:
Choroba zaskoczyła mnie ogromnie, bo pół roku wcześniej, w marcu 2022, miałam mammografię, USG i biopsję torbieli. Wtedy wszystkie wyniki wyszły prawidłowo – żadnych komórek nowotworowych. Już we wrześniu tego samego roku pierś urosła i zrobił się stan zapalny, więc pilnie udałam się na badania. W grudniu 2022 r. otrzymałam diagnozę – rak piersi. Trzeba było poszerzyć diagnostykę i sprawdzić, czy nie ma przerzutów. Na szczęście, zajęte były tylko węzły pachowe.
W styczniu 2023 r. rozpoczęłam chemioterapię. Pierwsze pół roku od otrzymania diagnozy było najgorszym okresem w moim życiu, a już zdążyło mnie wcześniej bardzo doświadczyć… W sierpniu 2023 r. przeszłam operację usunięcia piersi oraz węzłów chłonnych.
Do tamtej pory starałam się być dzielna, ale po operacji straciłam sens dalszej walki. Było mi bardzo ciężko – nie spałam z bólu, leki przynosiły krótką ulgę, doszła radioterapia i kolejny ból. Teraz po rehabilitacji jest lepiej, ale ciągle odczuwam ból. W takiej sytuacji nietrudno o stany depresyjne…
Chorowanie, oprócz obciążenia fizycznego i psychicznego, wiąże się niestety także z dużymi nakładami finansowymi. Choć leczenie systemowe jest refundowane, to dochodzi ogrom dodatkowych wydatków – leki potrzebne w czasie całego dotychczasowego leczenia, łagodzące wszystkie efekty uboczne leczenia, leki pooperacyjne, dojazdy, prywatne wizyty u specjalistów, rehabilitacja. Jak dotąd podołaliśmy z rodziną temu wyzwaniu, jednak moje dalsze leczenie to lek nierefundowany – Abemacyklib. Jego koszt waha się od 6500 zł do nawet 13000 zł za miesiąc terapii, którą powinnam stosować przez dwa lata, więc jest to dla nas ogromna kwota.
Na początku chciałam zrezygnować z przyjmowania tego leku ze względu na koszty, jednak pani onkolog przekonała mnie, że jest on konieczny i że muszę robić wszystko, żeby żyć, bo mam dla kogo. Potrzebuje mnie przede wszystkim mój niepełnosprawny syn, który jest w spektrum autyzmu. Często jeździ ze mną do lekarzy, bo nie mam go z kim zostawić i nie raz już słyszałam pytania o to, czy umrę… Moja choroba przeczołgała nas psychicznie – mnie, męża, syna.
Moje marzenia? – Żyć jak najdłużej, żeby syn miał mamę. I choć to życie już nigdy nie będzie takie, jak przed chorobą, choć czuję się jak staruszka, marzę o tym, że jeszcze zaświeci dla mnie słońce. Marzę jeszcze, by moje wszystkie onko-siostry również odzyskały siły i zdrowie. Tego pragnę najbardziej. To one, dziewczyny poznane podczas choroby, są moim największym wsparciem! Jedynym plusem tej okropnej choroby jest to, że poznałam tyle cudownych kobiet.
Pomóżcie mi, proszę, na mojej drodze do zdrowia!