dalsze leczenie, dojazdy na wizyty, leki, suplementy

Mam na imię Agata. W 2016 roku, mając 38 lat, zachorowałam na raka piersi. Przez 10 lat regularnie się badałam, ponieważ moja mama również zmarła na raka piersi. Niestety, mimo profilaktyki, nie udało mi się wykryć choroby na czas. Pod koniec leczenia radykalnego nastąpił przerzut do kości.

Od tamtej pory moje leczenie ma charakter paliatywny – przedłuża mi życie o miesiące, a nawet lata. Przez ten czas przyjęłam setki chemioterapii i immunoterapii. Do 2022 roku leczyłam się we Wrocławiu, gdzie mieszkam, ale usłyszałam, że w moim mieście nie ma już dla mnie możliwości leczenia. Ratunek znalazłam w Warszawie, dokąd dojeżdżam co trzy tygodnie na wizyty, badania i chemioterapię.

Jakby tego było mało, pojawiły się choroby współistniejące: cukrzyca, nadczynność tarczycy i inne dolegliwości, które stale się mnożą. Po tylu latach walki nasz budżet domowy bardzo ucierpiał. Nie mam prawa do renty, a jedynym żywicielem rodziny jest mój mąż. Mamy 15-letniego syna, a sytuacja finansowa staje się dla nas coraz trudniejsza.

Mimo wszystko nie tracę nadziei. To właśnie moja rodzina – mój mąż, który zawsze jest przy mnie, moja wnuczka, syn i najbliżsi – daje mi siłę do walki. Mąż, choć musi się ciągle zwalniać z pracy, aby jeździć ze mną na leczenie, nigdy mnie nie opuszcza.

Jestem waleczna i zawzięta w tej nierównej walce z chorobą – nie poddam się do końca. Dzięki lekom choroba jest obecnie stabilna, a ja mam nadzieję, że przede mną jeszcze wiele chwil, które mogę spędzić z moimi bliskimi.

You can also support Agata by bank transfer:

Deposits in foreign currencies

1,5%