Bartłomiej Morawski

Nasz syn Bartek ma zaledwie 20 lat i zmaga się z kostniakomięsakiem – złośliwym nowotworem kości. Choroba odbiera mu zdrowie, samodzielność i młodość, a w Polsce nie ma już dostępnych metod leczenia. Jedyną nadzieją jest pilne leczenie za granicą, na które sami nie jesteśmy w stanie zebrać potrzebnych środków.

Collection for:

treatment abroad, travel, private visits

18 412,00 zł from PLN 1,000,000.00

1.8412%

Date of publication of the collection

23-12-2025

It remained on the subaccount

18412,00 zł

Reimbursed expenses

-

Select your donation amount

Share the fundraiser

My history

Dream:

Nasza rodzina stanęła w obliczu dramatu, którego żaden rodzic nie powinien doświadczyć.
Nasz syn Bartek ma zaledwie 20 lat, a już musi walczyć o życie. Okrutna diagnoza – kostniakomięsak, złośliwy nowotwór kości – odebrała mu zdrowie, spokój i beztroską młodość. Dziś jego jedyną szansą jest pilne leczenie za granicą, na które sami nie jesteśmy w stanie zebrać potrzebnych środków.

Wszystko zaczęło się niepozornie – w marcu 2024 roku od bólu kolana. Zgłosiliśmy się na wizytę do fizjoterapeuty, następnie do ortopedy. Obrzęk cały czas narastał. USG wykazało niepokojące zmiany, po którym zostaliśmy skierowani na rezonans w trybie pilnym. Pod koniec czerwca pojawiło się podejrzenie choroby nowotworowej, a w lipcu 2024 roku padła diagnoza, która zatrzymała czas: kostniakomięsak – nowotwór złośliwy.

Bartek rozpoczął chemioterapię. Pojawiła się nadzieja ponieważ guz zaczął się cofać. Wtedy zapadła decyzja o operacji. Nad Bartkiem pojawiło się widmo amputacji nogi, jednak lekarzom udało się jej uniknąć. Po operacji nastąpiły kolejne cykle chemioterapii. Niestety, badanie PET nie pozostawiło złudzeń – choroba dała przerzuty, a stan Bartka uległ znacznemu pogorszeniu.

W maju 2025 roku Bartek znalazł się na intensywnej terapii. Z każdym dniem rokowania stawały się coraz gorsze. Na początku grudnia lekarze poinformowali nas, że w Polsce nie istnieją już dostępne metody leczenia, i zasugerowali powrót do domu oraz objęcie Bartka opieką hospicjum domowego… dla nas to był moment rozpaczy. Choroba odebrała Bartkowi nie tylko zdrowie, ale także samodzielność. Dziś nie chodzi – porusza się na wózku inwalidzkim, a każdy dzień to walka z bólem, ograniczeniami i narastającą słabością organizmu. Widząc w tym cierpieniu naszego syna wiedzieliśmy, że nie możemy się poddać.

Pojawiła się iskra nadziei. Konsultacja z lekarzem za granicą potwierdziła, że istnieje możliwość dalszego leczenia. To ostatnia szansa dla naszego syna. Leczenie jest prywatne, nierefundowane, ale daje realną nadzieję na zahamowanie choroby i przedłużenie życia.

    Wyjazd za granicę wiąże się z ogromnymi kosztami: transportem medycznym, specjalistycznym leczeniem, lekami, badaniami i stałą opieką lekarzy. Kwoty, o których mowa, znacznie przekraczają nasze możliwości, jednak to właśnie one są dziś ceną nadziei.

Bartek od zawsze był pogodny, życzliwy i pełen energii. Uczy się w liceum dla dorosłych, ma plany, marzenia i ogromną chęć życia. Jest duszą towarzystwa, osobą, która łączy ludzi. Działa w Kole Gospodyń Wiejskich, jest członkiem Rady Sołeckiej, zawsze gotowy do pomocy, otacza ludzi uśmiechem i dobrym słowem. Przez wszystkich lubiany i szanowany.

Dziś to on potrzebuje wsparcia. Bartek nie traci wiary – wciąż powtarza, że wróci do zdrowia i do domu. My, jako rodzice, trzymamy się tej nadziei z całych sił, ale czas jest naszym największym wrogiem. Każdy dzień zwłoki oddala go od leczenia.

Z całego serca prosimy – pomóżcie nam uratować życie naszego syna.
Każda wpłata, każde udostępnienie przybliża Bartka do leczenia i daje mu szansę na życie.

Rodzice Bartka

 

Bank transfer details